Somnus Fere Venus Brzmienie Ciszy
Lyrics
Uciekałem poprzez kryształ,
Kosząc zboża snów zwichrzonych.
Anioł zbierał snopy z pola,
Diabeł podpalał ścierniska
Goniłaś mnie przez obłoki,
Powstałe spod kół pędzących.
Spałem gdzieś w przydrożnej łące,
Tam zostałem wyświęcony
Byłaś wtedy moją Venus
Ze starożytnej świątyni
Byłem tylko twym kapłanem
Nagość świecy rozedrganej
Znowu będziesz moją Venus
Wierzę w to tak bardzo mocno
Zdobędziemy górę marzeń
Malując nasz obraz zdarzeń
Wtulić się chcę w ciepło Twoje
Miękkość kobiecego ciała
I wierzyć że nasza miłość
Odżyje jak róża biała
Zasnąć w twoich barwach nocy
Tak spokojny jak łyk słońca
tuląc w dłoni pierś wezbraną
oddechem jacht kołysany
Jesteś ciągle moją Venus
Ze starożytnej świątyni
Jestem tylko twym kapłanem
Nagość świecy rozedrganej
W stroju przeźroczystym przyjdziesz
Jak natchniona życiem rzeźba
Spod czyjego wyszłaś dłuta
Właśnie wtedy teraz tutaj
Kosząc zboża snów zwichrzonych.
Anioł zbierał snopy z pola,
Diabeł podpalał ścierniska
Goniłaś mnie przez obłoki,
Powstałe spod kół pędzących.
Spałem gdzieś w przydrożnej łące,
Tam zostałem wyświęcony
Byłaś wtedy moją Venus
Ze starożytnej świątyni
Byłem tylko twym kapłanem
Nagość świecy rozedrganej
Znowu będziesz moją Venus
Wierzę w to tak bardzo mocno
Zdobędziemy górę marzeń
Malując nasz obraz zdarzeń
Wtulić się chcę w ciepło Twoje
Miękkość kobiecego ciała
I wierzyć że nasza miłość
Odżyje jak róża biała
Zasnąć w twoich barwach nocy
Tak spokojny jak łyk słońca
tuląc w dłoni pierś wezbraną
oddechem jacht kołysany
Jesteś ciągle moją Venus
Ze starożytnej świątyni
Jestem tylko twym kapłanem
Nagość świecy rozedrganej
W stroju przeźroczystym przyjdziesz
Jak natchniona życiem rzeźba
Spod czyjego wyszłaś dłuta
Właśnie wtedy teraz tutaj