Gdy w końcu odejdę Biały / Zbylu
Lyrics
Ref. Mam rap, mamę, luz, wiarę, ziomków.
Coś czego nie zabierzesz mi, gdy w końcu
Bóg mnie porwie, zasnę snem wiecznym
Dzięki za wszystko, nie martw się – jestem bezpieczny
bo pamięć o mnie nawet jak odejdę
Rap, który nagrałem wieczny będzie.
1. Spacer wieczorem po parku jointa smażę.
Kaszlaka leczę przy browaru czas pokaże
czy kupno kompa za flotę po śmierci ojca
przyniesie mi sławę od Neptuna do Słońca.
Dzięki niemu będę szalał non-stop na trackach.
Ten track to dla Boga i mamy zapłata.
Z góry, przez chmury obserwuje mnie mój tata.
Ciągle to robię, a mijają lata.
Wciąż wierzę w to, że mi się uda.
Rap centralnie, prosto z serducha.
Tworzę go stale – to nim się jaram.
To mój świat, w nim się spełnić staram.
Chcę by ten rap był prawdziwy.
Dedykacja dla moich ziomów, ludzi prawdziwych.
Dzięki Alberto, Wachu, Cinek, Jezior, Obi.
W tym składzie do starości musimy dobić.
Dzięki Zbychu za bity koty,
mix, mastering. Zostawić to? No co ty!
Stary miałbym kłopoty gdzie nagrać wokal,
żeby ten rap napierdalał po blokach.
2. Mamo dałaś mi miłość, wzorce, wychowanie.
Dzięki za to kim jestem. Tobie też Panie
za to, że jestem tu, tworzę to nagranie.
Wers plus bit co sunie po membranie.
Dzięki piękne Gosiu, dzięki Madziu.
Dzięki wam Biały doszedł w końcu do ładu.
Siedzę w rapie od lat ładnych paru.
Uwierz to nie kariera, nie robię tego dla szmalu.
Przed siebie pomału, reprezentant swoich wartości.
Teksty pełne – smutku, żalu, radości.
A radość to chwila z ziomkami lub rapem.
Kolekcjonuje je w pamięci, wszystkie je łapię
by móc je sobie wspomnieć tam w niebie.
Ty wierzysz we mnie i ja wierzę w ciebie Boże.
Możesz mnie stąd zabrać bo wiarę noszę
no proszę - w to, że dokąd mnie zabierzesz
tam dopiero będę robił rap – w to wierzę.
Coś czego nie zabierzesz mi, gdy w końcu
Bóg mnie porwie, zasnę snem wiecznym
Dzięki za wszystko, nie martw się – jestem bezpieczny
bo pamięć o mnie nawet jak odejdę
Rap, który nagrałem wieczny będzie.
1. Spacer wieczorem po parku jointa smażę.
Kaszlaka leczę przy browaru czas pokaże
czy kupno kompa za flotę po śmierci ojca
przyniesie mi sławę od Neptuna do Słońca.
Dzięki niemu będę szalał non-stop na trackach.
Ten track to dla Boga i mamy zapłata.
Z góry, przez chmury obserwuje mnie mój tata.
Ciągle to robię, a mijają lata.
Wciąż wierzę w to, że mi się uda.
Rap centralnie, prosto z serducha.
Tworzę go stale – to nim się jaram.
To mój świat, w nim się spełnić staram.
Chcę by ten rap był prawdziwy.
Dedykacja dla moich ziomów, ludzi prawdziwych.
Dzięki Alberto, Wachu, Cinek, Jezior, Obi.
W tym składzie do starości musimy dobić.
Dzięki Zbychu za bity koty,
mix, mastering. Zostawić to? No co ty!
Stary miałbym kłopoty gdzie nagrać wokal,
żeby ten rap napierdalał po blokach.
2. Mamo dałaś mi miłość, wzorce, wychowanie.
Dzięki za to kim jestem. Tobie też Panie
za to, że jestem tu, tworzę to nagranie.
Wers plus bit co sunie po membranie.
Dzięki piękne Gosiu, dzięki Madziu.
Dzięki wam Biały doszedł w końcu do ładu.
Siedzę w rapie od lat ładnych paru.
Uwierz to nie kariera, nie robię tego dla szmalu.
Przed siebie pomału, reprezentant swoich wartości.
Teksty pełne – smutku, żalu, radości.
A radość to chwila z ziomkami lub rapem.
Kolekcjonuje je w pamięci, wszystkie je łapię
by móc je sobie wspomnieć tam w niebie.
Ty wierzysz we mnie i ja wierzę w ciebie Boże.
Możesz mnie stąd zabrać bo wiarę noszę
no proszę - w to, że dokąd mnie zabierzesz
tam dopiero będę robił rap – w to wierzę.
contributions: