Deszcz w obcym mieście Andrzej Rybiński
Lyrics
Mój pokój w hotelu ma numer dziesiąty
Nad szarą pościelą przetoczył się piątek
Na stole maszyna, ja znowu list piszę
To zawsze mi wolno, i tak go nie wyślę
A kelner mnie pyta, co chcę na śniadanie
Ukradkiem spogląda na papier przez ramię
-Pan pisarz- powiada, a myśli, że może
Za moją to sprawą gdzieś zecer go złoży
I kelner opowie najdalszej rodzinie
Że była historia zupełnie jak w kinie.
Ten płacz, płacz, to wszystko na niby
Jak deszcz, deszcz, bijący o szyby
Ten sen zły, on tylko się przyśnił
To deszcz, deszcz, to wszystko wymyślił
Ten płacz, płacz, to wszystko na niby
Jak deszcz, deszcz, nie całkiem prawdziwy
A jednak przestanie i skończy się wreszcie
Ten deszcz, deszcz o szyby
Ten deszcz w obcym mieście
Mój pokój w hotelu ma numer czterdziesty
I już prawie ranek, ty też jeszcze nie śpisz
Pamiętasz faceta, co wiersze Ci pisał ?
Co głupstwa wciąż gadał, o jutrze nie myślał ?
Z początku bawiło to ciągłe marzenie
Myślałaś że kiedyś go ściągniesz na ziemię
Że z czasem jak inni na ganku posiedzi
Tak przecież wypada, bo patrzą sąsiedzi
Że kiedyś pomyśli o dzieciach w ogrodzie
A ty sweter mu zrobisz, by nie marzł na chłodzie
Ten płacz, płacz, to wszystko na niby
Jak deszcz, deszcz, bijący o szyby
Ten sen zły, on tylko się przyśnił
To deszcz, deszcz, to wszystko wymyślił
Ten płacz, płacz, to wszystko na niby
Jak deszcz, deszcz, nie całkiem prawdziwy
A jednak przestanie i skończy się wreszcie
Ten deszcz, deszcz o szyby
Ten deszcz w obcym mieście
Ten płacz, płacz, to wszystko na niby
Jak deszcz, deszcz, bijący o szyby
Ten sen zły, on tylko się przyśnił
To deszcz, deszcz, to wszystko wymyślił
Ten płacz, płacz, to wszystko na niby
Jak deszcz, deszcz, nie całkiem prawdziwy
A jednak przestanie i skończy się wreszcie
Ten deszcz, deszcz o szyby
Ten deszcz w obcym mieście
Nad szarą pościelą przetoczył się piątek
Na stole maszyna, ja znowu list piszę
To zawsze mi wolno, i tak go nie wyślę
A kelner mnie pyta, co chcę na śniadanie
Ukradkiem spogląda na papier przez ramię
-Pan pisarz- powiada, a myśli, że może
Za moją to sprawą gdzieś zecer go złoży
I kelner opowie najdalszej rodzinie
Że była historia zupełnie jak w kinie.
Ten płacz, płacz, to wszystko na niby
Jak deszcz, deszcz, bijący o szyby
Ten sen zły, on tylko się przyśnił
To deszcz, deszcz, to wszystko wymyślił
Ten płacz, płacz, to wszystko na niby
Jak deszcz, deszcz, nie całkiem prawdziwy
A jednak przestanie i skończy się wreszcie
Ten deszcz, deszcz o szyby
Ten deszcz w obcym mieście
Mój pokój w hotelu ma numer czterdziesty
I już prawie ranek, ty też jeszcze nie śpisz
Pamiętasz faceta, co wiersze Ci pisał ?
Co głupstwa wciąż gadał, o jutrze nie myślał ?
Z początku bawiło to ciągłe marzenie
Myślałaś że kiedyś go ściągniesz na ziemię
Że z czasem jak inni na ganku posiedzi
Tak przecież wypada, bo patrzą sąsiedzi
Że kiedyś pomyśli o dzieciach w ogrodzie
A ty sweter mu zrobisz, by nie marzł na chłodzie
Ten płacz, płacz, to wszystko na niby
Jak deszcz, deszcz, bijący o szyby
Ten sen zły, on tylko się przyśnił
To deszcz, deszcz, to wszystko wymyślił
Ten płacz, płacz, to wszystko na niby
Jak deszcz, deszcz, nie całkiem prawdziwy
A jednak przestanie i skończy się wreszcie
Ten deszcz, deszcz o szyby
Ten deszcz w obcym mieście
Ten płacz, płacz, to wszystko na niby
Jak deszcz, deszcz, bijący o szyby
Ten sen zły, on tylko się przyśnił
To deszcz, deszcz, to wszystko wymyślił
Ten płacz, płacz, to wszystko na niby
Jak deszcz, deszcz, nie całkiem prawdziwy
A jednak przestanie i skończy się wreszcie
Ten deszcz, deszcz o szyby
Ten deszcz w obcym mieście
contributions:
Most popular songs Andrzej Rybiński
- 11 Królowa lata
- 12 Kiedy lato wraca
- 13 Każdy tego chce
- 14 Kawa czy herbata
- 15 K.B.M. (feat. Kindla)
- 16 Już ci wybaczyłem
- 17 Jestem nietutejszy
- 18 Gołębie serce
- 19 Dżinsowy plecak
- 20 Drugie życie