Urywki połączenia zanikły
Niektóre rzeczy po prostu nie zgasną z czasem
Ukryj się za przeźroczystym okiem
Nie możesz mnie zobaczyć ale ja mogę ciebie...
Zdradzić bez chwili namysłu
Żałować tylko tego, że dałem się złapać
Twój czas nadchodzi i stoję tutaj
Dlaczego powinienem podać ci rękę?
Nigdy nie mogłem zwrócić się do ciebie
Byłem uciszony przez to spojrzenie w twoim oku
Czuję, że znowu spadam
Czarna zimna noc przewracam się z boku na bok
topię się, czuję się tak... wysuszony
Okryj mnie, oślep mnie, chory, słaby, pusty,
wciągnij mnie... w ból
Tak bardzo się starałem, nie zatapiaj mnie, przywiązana do mnie,
samo pobłażliwie... oszalała
Czarna jak węgiel, moja zatopiona dusza,
czy będzie kiedykolwiek... ocalona?
Podejdź i znowu obróć ten nóż
No chciałbym zobaczyć, że kurwa próbujesz
Znowu nigdy nie wracając
Odpowiedź nie nadejdzie ode mnie
Staw czoło twojemu własnemu najgorszemu wrogowi
Co widzi twoje lustro?
Czy to czas, by stanąć ze mną twarzą w twarz?