Chciałbym umrzeć zagłaskany na śmierć Afro Kolektyw
Lyrics
Jestem Franka Sinatry nieślubnym dzieckiem
I wiecie, w ten właśnie sposób odziedziczyłem wszystko i więcej
Oprócz słuchu, wyglądu i głosu...
Chciałbym, żebyście całowali mnie po skarpetach
Ale się do tego nie przyznam, gdzie tam...
Chciałbym przestać myśleć, że kariera wciąż daleka
I na deskach leżąc jej nie zrobię, bo jest już Saleta...
Chciałbym w Madison koncert,
Chciałbym wstrząsnąć wami jak mną wstrząsają torsje
I starczy, chciałbym ślady ust mieć na boskim torsie
I może nawet nie swoich własnych...
Chciałbym skuter, i z kwadransu sławy choć minutę,
Nie posiadać się z radości jak bardzo jestem super
O w dupę! Nigdy nie widziałaś z bliska rapera?
No, to się rozkoszuj tym widokiem!... Teraz!
Ref.
Chcę umrzeć zagłaskany na śmierć, na śmierć, na śmierć
Bóg Ojciec, Syn Boży, Duch Święty i .afrojax.!
Jest artysta - to ja, i są chuje
Prysznic zimny jak igloo, ze mną się nie dyskutuje.
Schylaj się po mydło! Widzę ten kolor, który tylko ci mignął.
Na scenie stoi mistrz, pod nią jest bydło.
Już nie klękajcie, już o mnie się nie bijcie!
Nie sypcie kwiatów, wiem, oddalibyście za mnie życie,
Wiem, ja to punchline w każdej linijce
I wdrożenie terminu "hipertekst" w praktyce...
Pokaż cyce! Może ci się na nich podpiszę.
Czy wiesz jak mnie męczy, to wszędzie bycie? Blichtr i bankiety...
Codzienne zaproszenia, kamery, gazety...
Ci kochający mnie chłopcy i kobiety...
Te co prawda zasłużone komplementy
Dla talentu, lepiej jest być obok socjety i medialnego zgiełku...
Odnaleźć siebie i tak dalej.
Nie prosiłem przecież o to wszystko wcale.
Moi liczni fani, nie zdają sobie sprawy że przesłanie brzmi:
"Ważny jest wewnętrzny spokój"
A cały ten jazz, ten high life, to że z dala ode mnie:
Ci co nie należą, a niewiedzą jakie to przyjemne.
I tak wiem że śpiewam lepiej, gram bardziej - proste,
I że sami zawistnicy w tym Polandzie [w Polsce; ja pierdolę!]
Chcę dać szczęście i pokój na świecie,
A czytam o sobie straszne rzeczy
Skąd te tanie odchody że mam niby ryj jak skansen, mózg jak naparstek?
Skąd te dżoby których nie odmawiam? Choć walczę...
Skąd te ogryzki, poco w ogóle wszyscy ci ludzie przyszli?
Jak małe mam u nich szanse?
Skąd te krytyczne nastolatki, znudzone laski?
I ich chłopcy, duzi i sprawni...
Skąd fast food o smaku kociej karmy?
Czemu źle się czuję na tym party?
To wszystko miało zniknąć kiedy będę sławny...
Ref.
Wypłyńmy na głębokie wody życia, w te noc...
Tak jak z cewki wypływa mocz...
I wiem że gdy ja mówię, ten żart jest znakomity
Kiedy ktoś inny to prymityw...
Więc wypłyńmy razem na głębokie wody życia, w te noc...
I wiecie, w ten właśnie sposób odziedziczyłem wszystko i więcej
Oprócz słuchu, wyglądu i głosu...
Chciałbym, żebyście całowali mnie po skarpetach
Ale się do tego nie przyznam, gdzie tam...
Chciałbym przestać myśleć, że kariera wciąż daleka
I na deskach leżąc jej nie zrobię, bo jest już Saleta...
Chciałbym w Madison koncert,
Chciałbym wstrząsnąć wami jak mną wstrząsają torsje
I starczy, chciałbym ślady ust mieć na boskim torsie
I może nawet nie swoich własnych...
Chciałbym skuter, i z kwadransu sławy choć minutę,
Nie posiadać się z radości jak bardzo jestem super
O w dupę! Nigdy nie widziałaś z bliska rapera?
No, to się rozkoszuj tym widokiem!... Teraz!
Ref.
Chcę umrzeć zagłaskany na śmierć, na śmierć, na śmierć
Bóg Ojciec, Syn Boży, Duch Święty i .afrojax.!
Jest artysta - to ja, i są chuje
Prysznic zimny jak igloo, ze mną się nie dyskutuje.
Schylaj się po mydło! Widzę ten kolor, który tylko ci mignął.
Na scenie stoi mistrz, pod nią jest bydło.
Już nie klękajcie, już o mnie się nie bijcie!
Nie sypcie kwiatów, wiem, oddalibyście za mnie życie,
Wiem, ja to punchline w każdej linijce
I wdrożenie terminu "hipertekst" w praktyce...
Pokaż cyce! Może ci się na nich podpiszę.
Czy wiesz jak mnie męczy, to wszędzie bycie? Blichtr i bankiety...
Codzienne zaproszenia, kamery, gazety...
Ci kochający mnie chłopcy i kobiety...
Te co prawda zasłużone komplementy
Dla talentu, lepiej jest być obok socjety i medialnego zgiełku...
Odnaleźć siebie i tak dalej.
Nie prosiłem przecież o to wszystko wcale.
Moi liczni fani, nie zdają sobie sprawy że przesłanie brzmi:
"Ważny jest wewnętrzny spokój"
A cały ten jazz, ten high life, to że z dala ode mnie:
Ci co nie należą, a niewiedzą jakie to przyjemne.
I tak wiem że śpiewam lepiej, gram bardziej - proste,
I że sami zawistnicy w tym Polandzie [w Polsce; ja pierdolę!]
Chcę dać szczęście i pokój na świecie,
A czytam o sobie straszne rzeczy
Skąd te tanie odchody że mam niby ryj jak skansen, mózg jak naparstek?
Skąd te dżoby których nie odmawiam? Choć walczę...
Skąd te ogryzki, poco w ogóle wszyscy ci ludzie przyszli?
Jak małe mam u nich szanse?
Skąd te krytyczne nastolatki, znudzone laski?
I ich chłopcy, duzi i sprawni...
Skąd fast food o smaku kociej karmy?
Czemu źle się czuję na tym party?
To wszystko miało zniknąć kiedy będę sławny...
Ref.
Wypłyńmy na głębokie wody życia, w te noc...
Tak jak z cewki wypływa mocz...
I wiem że gdy ja mówię, ten żart jest znakomity
Kiedy ktoś inny to prymityw...
Więc wypłyńmy razem na głębokie wody życia, w te noc...