Cisza Aaawaria

Lyrics

  • Song lyrics Pan Wywrotek
[Zwrotka 1: OloSolo]
Palę peta, on palił crack'a
Nie zawsze [?] oślepią
Że z tamtą kurwą coś nie tak
Przy swoim zdaniu, bo zdepczą Cię jak kopiec kreta
Ładuję nabój, nie jednego tu życie zamiotło
Teraz jak mysz pod miotłą
Dla dobrych ludzi z dobrej strony
Chuj mnie obchodzi co na to kondomy
[?] młode koty
Same pedały, powiedz gdzie są tamci sprzed lat
Przecież kurwa tak kochali ten rap, ilu takich
Poznałem na koncercie, gdzie jesteście sezonowcy?
Zwykłe leszcze, cisza, głucha
Mówiłem kurwa, że to cisza przed burzą
Nie chcieliście mnie słuchać
Cisza przed burzą, to jest mój rap
Jedni się wkurwią, po co się wkurwiać?

[Refren: OloSolo]
Oni mówią, mówią, mówią, mówią, mówią, mówią wciąż
Oni mówią, mówią, mówią, mówią, mówią to on
Wytykają palcami, nie znają granic
Wszyscy najmądrzejsi, jebani
Mówią, mówią, mówią, mówią, mówią, mówią wciąż
Oni mówią, mówią, mówią, mówią, mówią to on
Wytykają palcami, nie znamy granic
Podpalam lont, zaraz jebnie dynamit

[Zwrotka 2: Rogal DDL]
Bo to jest tak, Ty będziesz widział zawsze tylko te gorsze strony
Miasta neony, kolejne poziomy, liryka co miażdży wasze mikrofony
Się wszystko zazębia, poruszam w pętli, jak ruchome schody
Centrum handlowe, tam wypierdolisz to, co zarobisz
Po co Ci to? Spójrz obiektywnie
Weź, ta Twoja maniura to tępa dziura
Niech wypierdala, przecież jawnie robi Cię w chuja
Tanie aktorstwa we krwi, rodem kurwa z polskich seriali
Niech teraz martwią się Ci, którzy następni ją bedą

[Refren: OloSolo]
Oni mówią, mówią, mówią, mówią, mówią, mówią wciąż
Oni mówią, mówią, mówią, mówią, mówią to on
Wytykają palcami, nie znają granic
Wszyscy najmądrzejsi, jebani
Mówią, mówią, mówią, mówią, mówią, mówią wciąż
Oni mówią, mówią, mówią, mówią, mówią to on
Wytykają palcami, nie znamy granic
Podpalam lont, zaraz jebnie dynamit

[Zwrotka 3: Rest Dixon37]
Cisza przed burzą jak przed [?]
Której de facto żeś nie planował
Stoisz pod klatką, razem z maniurą
Wkurwia Cię równo już od tygodnia
Ty też ją wkurwiasz, bo ciągle ziomki
Zamiast kwiatów kupiłeś [?]
Puszczasz na chodnik ściągniętą melę
W tej samej sekundzie myślisz o nie, nie
Kręcić aferę Ci teraz zaczyna
Mówisz: spokojnie, kochanie tak bywa
No cóż, zapomniałem o Twych urodzinach
No cóż, no cóż
Miało być pięknie, miało i chuj
Lekkie przegięcie, to drugi rok już
Lecz kto by to liczył i tym się przejmował
Boli głowa, ona dalej krzyczy
Spokoju w pamięci, do pięciu liczysz
Nic nie pomaga, pieczy Cię zgaga
I mówisz wprost do niej: weź wypierdalaj!
Ona nie myśląc wypłaca Ci liścia
I wasz wspólny piątek tak kończy się dzisiaj
A Ty z tą sztuką, co miałeś w kieszeni
Zaczynasz swój melanż znów do niedzieli



Rate this interpretation
anonim