szare dni 3cha/wfd

Lyrics

  • Song lyrics Ta_vEnKa^
Codziennie wkurwiony budzę się co rano
Wiem że znów to samo zacznie się od początku
Na bieżąco wszystko w codzienność wpadłem brzydko
Powtarza sie to co było wczoraj mój schemat dnia
Dobrze już to znam muszę robić coś żeby dojść gdzieś tam
Do szału mnie to doprowadza
Pierdolę rutynę popieram zawsze tych co myślą tak jak ja
Nie mam na razie na to wpływu nie czuję wstydu w tym co robię
Normalna sprawa jeden musi robić żeby inny mógł zawadzać
To właśnie tępi mnie otwieram się szeroko
Dlatego właśnie Numer 1 zawsze spoko
4x

Rano wstaję stukam faję a potem do roboty

Dobrze jest ci powiedz czy dobrze jest ci
Codziennie do pracy jeździć
Nie zastanawiasz się nad innym życiem
Musisz zarabiać na rodzinnych potrzeb pokrycie
Ej szaraki co wy z życiem robicie
Dążycie do tego żeby robić to samo
Zawsze wiesz co będziesz robił gdy obudzisz się rano
Taka monotonia przygnębia normalnego chłopaka
Szary człowiek jest dla niego jak padaka
Wkurwia nasze twarze to oznaka prawdziwego życia
To nie słowa bez pokrycia tutaj nie brakuje niczego
Sprawdź taktykę klimatu ulicznego
Zapierdalasz autobkiem do zakładu pracy
Obok typ w S klasie wkurwiają cię tacy
Co zastanawiasz się skąd on ma to
Ty mógłbyś mieć rozjebane FSO
Tysiąc pięćset gdybyś miał gotówki więcej
Czy to nie czas wziąć sprawy w swoje ręce
Odbić się wyskoczyć poza pensję
Przestać mieć do wszystkich wokół pretensje
Za niepowodzenia bo to nic nie zmienia
Więcej ruchów a mniej pierdolenia
I kolorowe staną się szare dni
2x

Rano wstaję stukam faję a p a p a p a p potem do do ro robo do roboty
2x

To boli
8x

Prześpię się ze dwie godziny jutro dalej do roboty


Rate this interpretation
contributions:
Ta_vEnKa^
Ta_vEnKa^
anonim